Złe miłego początki – rewanż z rezerwami Politechniki Gdańskiej

Wynik meczu z Golden Tulip Politechnika Gdańska II (90:65) może być dla niektórych mylący. Przez przynajmniej trzy kwarty spotkanie było wyjątkowo zacięte, a w całej rywalizacji prowadzenie zmieniało się aż 11 razy. Koszykarki Polonii zaczęły nie najlepiej, przegrywając wysoko pierwszą kwartę. Ale potem nastąpiła poprawa i każda kolejna kwarta była wygrana przez gospodynie coraz wyższym stosunkiem punktów.

Tak ściśle rzecz biorąc, to zaczęło się dobrze, bo od dwóch celnych rzutów Justyny Kowalskiej i „trójki” Ani Bekasiewicz, po których po pierwszej minucie prowadziliśmy już 7:0. Ale potem przyszedł przestój w grze naszych zawodniczek. W połowie kwarty Polonistki zanotowały swoją najgorszą serię punktową w tym meczu 0:10, a na koniec kwarty to rezerwy ekstraklasowej Politechniki schodziły z przewagą aż 6 punktów. W tej części gry wynik Polonii „ciągnęła” Justyna Kowalska, która w pierwszych dziesięciu minutach meczu rzuciła 8 punktów, trafiając w tej partii wszystkie swoje rzuty z gry. Pochwalić należy także oczywiście koleżanki z zespołu, którym Dżasta zawdzięczała świetne podania oraz to, że miała więcej miejsca na oddanie rzutu czy rozegranie akcji.

Niestety, zwłaszcza w pierwszej połowie mecz był bardzo nerwowy. Nawet nie w tym sensie, że spotkanie było zacięte, ale właśnie nerwowe. Wydaje się, że sędziowie niepotrzebnie dopuścili do ostrej gry, co prowokowało spięcia między grającymi zawodniczkami. A to z kolei przenosiło się na dość impulsywne reakcje widzów na trybunach. Po jednym ze starć kibice zamarli, kiedy Ania Kuncewicz zeszła z boiska trzymając się za oko. Można się było obawiać, że to odnowienie dość przerażająco wyglądającej kontuzji z meczu przed dwoma tygodniami. Na szczęście okazało się, że to „tylko” uderzenie w okolicach łuku brwiowego i po kilku minutach Ania wróciła do gry. Ale w pierwszej połowie grała – jak na nią – mało, zaledwie 7 minut. Po przerwie grała znacznie dłużej i w tej części gry rzuciła aż 22 punkty (razem 28 w całym meczu). Przeciwko Ani Kuncewicz odgwizdano wczoraj najwięcej fauli – 9. W całym dotychczasowym sezonie Ania była już faulowana 88 razy (dodałbym do tego, że mówimy tu o faulach odgwizdanych, gdyby uwzględnić także niezauważone przez sędziów, być może przekroczylibyśmy już „setkę”).

Niemiłą niespodzianką było to, że w pierwszej połowie Polonia przegrała walkę na tablicach – 15:22 w zbiórkach na korzyść gdańszczanek. Wszak w naszej drużynie grają dwie najlepiej zbierające zawodniczki I ligi. Ale i ta statystyka odmieniła się po przerwie, kiedy to zbiórki wygraliśmy aż 22:8. W tym elemencie najlepiej wypadła wczoraj Justyna Kowalczyk notując 12 zbiórek, co w połączeniu ze zdobytymi 20 punktami dało jej kolejne w sezonie double-double.

W trzeciej kwarcie zaskakująca dla wielu kibiców Polonii na trybunach była momentami rotacja składem zastosowana przez trenera Szelągowskiego. Na szczęście znów okazało się, że to trener zna się lepiej na koszykówce i wykazał się potrzebną w tym momencie intuicją. To ta zaskakująco dla niektórych skomponowana piątka na boisku dała radę, budując powoli wyraźniejszą przewagę na boisku. Na pochwałę zasługuje egzekwowanie rzutów wolnych przez nasze zawodniczki, w tych 10 minutach. Aż 7 punktów w tej kwarcie padło z linii rzutów wolnych, przy zaledwie jednej niecelnej próbie. Ręka nie zadrżała tym razem Ani Kuncewicz i Oli Kai.

Czwarta kwarta to już coraz wyraźniejsza dominacja Polonii i zwycięstwo różnicą aż 17 punktów. W tej końcowej części meczu aż 10 punktów rzuciła Ania Kuncewicz. Ale efektownymi zagraniami popisywało się wiele warszawskich zawodniczek. Aż dziesięć strat zawodniczek rezerw Politechniki Gdańskiej w końcowych 10 minutach meczu, to między innymi zasługa agresywnej obrony naszych obwodowych zawodniczek: Izy Błajdy, Soni Frojdenfal czy Angeliki Ostasiewicz oraz nieustępliwości Asi Rudenko.

Na wyróżnienie we wczorajszym meczu zasługuje kilka elementów. Po pierwsze, gra koszykarek Polonii miała w większym stopniu niż w poprzednich spotkaniach charakter akcji zespołowych. Świadczy o tym chociażby rekordowa jak dotychczas w sezonie liczba asyst – 34. Po drugie, uważna gra zaowocowała mniejszą niż ostatnio liczbą strat. Żeby nie było wyłącznie chwalenia – trochę tych strat i to czasem zaskakująco prostych nadal było. Przede wszystkim w  pierwszej kwarcie. Kilka razy nasze rozgrywające wydawały się zaskoczone agresywnym pressingiem rywalek i gubiły się przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy. Chyba czasem brakowało pewności siebie, co mogło być jeszcze skutkiem  nieudanej końcówki meczu z Łomiankami dwa tygodnie temu i niezbyt udanego meczu z AZS UW przed tygodniem. Po trzecie, nareszcie dobrze wychodziły rzuty osobiste. Polonistki trafiły w 79% prób i po raz pierwszy od dawna były w tym elemencie lepsze od swoich bezpośrednich rywalek. Po czwarte, warto podkreślić, że wczoraj na parkiecie pojawiła się cała meczowa dwunastka i każda z zawodniczek swoim zaangażowaniem i ambicją przyczyniła się do zwycięstwa. Ale bardzo ważnym zdarzeniem był także debiut Izy Zdrodowskiej w barwach Polonii. Wraca ona do gry po bardzo długiej (dwuletniej) przerwie, spowodowanej ciężką kontuzją. Wprawdzie wczoraj zagrała bardzo krótko, niewiele ponad minutę, a w statystykach zaznaczyła się tylko jednym przechwytem, ale to przecież dopiero początek. Powrót do formy po tak długiej przerwie musi zająć trochę czasu. Kibice Polonii wierzą jednak, że Iza będzie istotnym wzmocnieniem składu drużyny. Witamy, życzymy zdrowia i oczekujemy kolejnych występów!

Zwycięstwo bardzo cieszy, było bardzo potrzebne by spokojnie przygotowywać się do meczów, które zostały do rozegrania po Nowym Roku. Trzeba też jednak pamiętać, że drużyna z Gdańska nie przyjechała tym razem w swym najsilniejszym zestawieniu. Była to prawdziwa drużyna rezerw zespołu ekstraklasowego. Tylko jedna z grających wczoraj zawodniczek (Zuzanna Krupa) pojawiła się w tym roku na parkietach Basket Ligi Kobiet (grała 28 minut w jednym meczu, rzucając 4 punkty). A zdarzało się już w tym sezonie, że w meczach I ligi grało nawet po 5-6 zawodniczek z ekstraklasowym doświadczeniem.

Tym niemniej, po piątkowej wygranej żegnamy się z meczami ligowymi w tym roku kalendarzowym w dobrych nastrojach. A wszystkim zawodniczkom, trenerom, kibicom Polonii i sympatykom koszykówki życzymy wesołych świąt!

A po nowym roku najpierw czeka nas mecz w naszej hali z wiceliderem – Liderem Pruszków. A tydzień później arcyważny wyjazd na rewanż z Mon-Polem Płock.

SKK Polonia Warszawa – Golden Tulip Politechnika Gdańska II 90:65 (18:24, 24:17, 25:18, 23:6)

Punkty dla Polonii: Anna Kuncewicz 28, Justyna Kowalska 20 (12 zbiórek, 3 bloki), Anna Bekasiewicz 15 (4×3), Aleksandra Kaja 7 (1×3), Zuzanna Wrzesień 7 (1×3, 6 asyst, 4 przechwyty), Izabela Błajda 5 (1×3), Sonia Frojdenfal 4 (5 asyst), Ilona Płaczkiewicz 2, Joanna Rudenko 2. Grały także: Angelika Ostasiewicz, Natalia Gejcyg i Izabela Zdrodowska.