Duma i rozczarowanie – porażka z Liderem Pruszków po wyrównanym meczu

Po zaciętym meczu, w którym prowadzenie zmieniało się pięciokrotnie, zespół SKK Polonia Warszawa uległ we własnej hali Liderowi (właściwie to wice-liderowi) Pruszków 67:76. Jeszcze na cztery minuty przed końcem polonistki prowadziły jednym punktem (66:65), ale końcówkę zdecydowanie wygrały nasze przeciwniczki.

Biorąc pod uwagę, że drużyna Polonii znów zagrała w osłabieniu (nie mogła wystąpić Ola Kaja, a także – jak pokazał mecz turnieju U-22 – wracająca do formy po kontuzji Iza Zdrodowska; od kilku kolejek pauzuje także Iwona Gawryszewska), to niewysoka porażka z drużyną zajmującą drugie miejsce w tabeli grupy A pierwszej ligi może być powodem do dumy. Ale biorąc pod uwagę, że przez znaczne fragmenty meczu wyglądało na to, że mamy realne szanse na zwycięstwo, można też mówić o rozczarowaniu. Wyraźnie mamy w tym sezonie kłopot z meczami na styku. Jeśli zwyciężamy, to wygrywamy bardzo wyraźnie – przynajmniej 15 lub 20 punktami. Natomiast wszystkie jak dotychczas mecze, w których końcowy rezultat ważył się do ostatnich minut, zakończyły się niestety naszymi porażkami. Tak było w pierwszym spotkaniu z AZS UW, wyjazdowych meczach w Olsztynie i Gdyni, a potem we własnej hali z Łomiankami i teraz z Liderem Pruszków. Do tego zestawu można by dodać także niedawne spotkanie z UKS Nowa Wieś w rozgrywkach U-22. Trudno powiedzieć, co jest przyczyną takich rozstrzygnięć. Czy to problemy z psychiką i umiejętnością koncentracji w końcówkach spotkań, czy też zmęczenia, wiążącego się między innymi ze stosunkowo wąską rotacją składem. Jakby nie było, to końcówki jakoś nam nie wychodzą. Warto byłoby zdiagnozować problem, aby zmienić to w kolejnych spotkaniach.

Pierwsza kwarta nie była najlepszą częścią meczu w naszym wykonaniu. Polonistki nie prowadziły w niej ani razu i stosunkowo rzadko dochodziły do pozycji rzutowych (tylko 15 oddanych rzutów, przy 22 rzutach rywalek). Była to też jedyna kwarta, w której przegraliśmy walkę na tablicach. Ale też nie daliśmy Liderkom odskoczyć zbyt daleko, przegrywając 23-27. Aż trzy razy zawodniczki SKK Polonia trafiły rzuty za 3 punkty (raz Ania Bekasiewicz i dwa razy Zuzia Wrzesień, która w tej części zdobyła 8 punktów).

Druga kwarta była z kolei najbardziej udana dla Polonii. Po jej wygraniu różnicą pięciu punktów do szatni schodziliśmy z jednopunktowym prowadzeniem do przerwy. Ania Bekasiewicz dołożyła w tej części jeszcze jedną trójkę, a Justyna Kowalska rzuciła aż 8 punktów (w sumie do przerwy miała ich na koncie 11). Polonistki zdecydowanie dominowały też na tablicach, notując 15 zbiórek w kwarcie (przy zaledwie 8 przeciwniczek). Do dobrej gry koszykarek dostroiły się też trybuny hali na Konwiktorskiej, zapewniając bardzo głośny i żywiołowy doping, wspierający nasze zawodniczki. Po pierwszej połowie można więc było mieć nadzieję na sporą niespodziankę w postaci końcowego zwycięstwa Dumy Stolicy.

Pierwsze minuty po przerwie potwierdzały te oczekiwania. Wkrótce Polonia zanotowała swoje najwyższe w tym meczu prowadzenie (43:39). Ale zaraz potem koszykarki z Pruszkowa zaczęły odrabiać straty i całą trzecią kwartę wygrały aż sześcioma punktami. Ale zawodniczki Polonii nie zamierzały się poddawać i jeszcze w ostatniej kwarcie znajdowały się momentami na prowadzeniu (ostatni raz na około 4 minuty przed końcem meczu). Niestety, końcówka nie była udana, bo Lider Puszków wygrał ostatnie 4 minuty meczu w stosunku 11:1. Końcowa porażka różnicą 9 punktów to zarazem najwyższe prowadzenie Lidera w całym spotkaniu.

Zawodniczki Polonii na pewno zasługują na pochwałę za bardzo ambitną walkę do końca. Najwięcej punktów (19) zdobyła Ania Kuncewicz. Ta sama zawodniczka była też najczęściej faulowanym graczem zawodów (6 przewinień). Jak zauważył jeden z kibiców, Ania musiała niejednokrotnie występować w dwóch dyscyplinach sportowych – oprócz koszykówki także sporty walki albo w podnoszeniu ciężarów (gdy przeciwniczki uwieszały się na jej ramionach). W tym sezonie sędziowie odgwizdali już 94 faule na Ani Kuncewicz i sporo wskazuje na to, ze w najbliższych meczach możemy „hucznie” obchodzić jubileusz 100. faulu. Niemal tradycyjnie double-double zanotowała Justyna Kowalska (11 punktów, 12 zbiórek). Bardzo dobry mecz zagrała Zuzia Wrzesień, która nie tylko zdobyła 13 punktów, ale zanotowała także 3 asysty, na ogół bardzo dobrze radząc sobie z wyprowadzaniem piłki przy ostrym pressingu rywalek. Ilona Płaczkiewicz przy słabszej dyspozycji rzutowej miała 4 asysty i 3 przechwyty. Na uznanie za ambicję i walkę od pierwszej do ostatniej minuty zasługują zresztą także wszystkie pozostałe występujące wczoraj na parkiecie zawodniczki.

Mecz z (wice-)Liderem należy już jednak do przeszłości. Teraz czekają nas kolejne spotkania, w tym niezmiernie ważne dwie następne kolejki, w których będziemy rywalizować z zespołami zajmującymi miejsca w tabeli w naszym bezpośrednim sąsiedztwie. Najpierw udajemy się do Płocka na bardzo trudny mecz w miejscowym Mon-Polem, a 19 stycznia będziemy mieli okazję do zrewanżowania się we własnej hali zespołowi KKS Olsztyn za minimalną porażkę na wyjeździe. Oba te spotkania będą miały duże znaczenie dla końcowego układu tabeli. Gdyby udało się je oba wygrać, właściwie można się już będzie spokojnie przygotowywać do fazy play-off. Jeśli się nie uda, o niczym to nie przesądzi, ale mocno skomplikuje naszą sytuację w tabeli. W każdym razie, emocji na pewno nie zabraknie!

SKK Polonia – Panattoni Europe Lider Pruszków 67:76 (23:27, 17:12, 15:21, 12:16)

Punkty dla Polonii: Anna Kuncewicz 19 (8 zbiórek), Zuzanna Wrzesień 13 (3×3, 3 asysty), Justyna Kowalska 11 (12 zbiórek), Anna Bekasiewicz 10 (2×3), Izabela Błajda 9 (1×3), Angelika Ostasiewicz 3 (1×3), Sonia Frojdenfal 2. Grały także Ilona Płaczkiewicz (4 asysty, 3 przechwyty) i Joanna Rudenko.