Alles Cup 2014: Okiem kibica

alles cup 2014Mamy za sobą pierwszy poważny sprawdzian przedsezonowy. Co można na jego podstawie powiedzieć z perspektywy czekających nas już wkrótce rozgrywek ligowych? Zaznaczam, że piszę to jako kibic o bardzo ograniczonej wiedzy fachowej na temat taktyki i techniki koszykarskiej. Na przykład dopiero w trakcie turnieju Pani Trener wytłumaczyła mi czymś się różnią pozycje „trójka” i „czwórka” na boisku. Niemniej jednak, ryzykując gniewne lub pobłażliwe reakcje Pani Trener, zaryzykuję podzielenie się swoimi odczuciami.

Dziewczyny zafundowały nam niezłą huśtawkę nastrojów. Pierwszy mecz zdecydowanie do zapomnienia (albo lepiej: do wyciągnięcia wniosków). W drugim dobre pierwsze półtorej kwarty, a potem już rosnąca dominacja rywalek. Za to w trzecim liczne momenty gry na jaką czekamy, choć zdarzały się też przestoje czy też uderzające braki w koncentracji. W sumie dwie porażki, jedno zwycięstwo i 5. miejsce w turnieju obsadzonym głównie drużynami pierwszoligowymi.

Nie ulega wątpliwości, że skład mamy lepszy niż rok temu. I na pewno bardziej wyrównany. Wystarczy zauważyć, że już w pierwszym meczu na parkiecie pojawiło się 11 zawodniczek (jedna nie grała ze względu na niedawną kontuzję, w kolejnych grała już cala dwunastka), żadna nie spędziła na boisku 40 minut, a aż dziewięć zdobywało punkty. Ale też turniej dobitnie pokazał, że różnica poziomu między pierwszą i drugą ligą jest bardzo duża. Większa niż się tego spodziewałem. Na co wystarczy ten lepszy skład trudno więc przewidzieć. Ale na pewno oczekiwania, że zaraz będziemy się bić o ekstraklasę trzeba mocno tonować. Dla mnie najważniejsze jest by dziewczyny ambitnie walczyły. To było cechą wyróżniającą zespół w ubiegłym sezonie (i za to kibice – z piszącym te słowa na czele – pokochali ten zespół), oczekujmy więc tego samego i w tym roku.

Ponieważ przywiązałem się do zeszłorocznej drużyny, to z jednej strony z radością witając nowe zawodniczki, żałuję, że tak mało zostało dziewczyn z poprzedniego składu. W „dwunastce” na turniej w Głownie pojawił się tylko mój ulubiony Kurczak (Iwona Gawryszewska, będąca w tej chwili kapitanem drużyny) oraz Justyna Stankiewicz, która grała w pierwszej części ubiegłorocznego sezonu. Dołączyć do nich może jeszcze Sylwia Machowicz. I to właściwie tyle. Reszta to „nowe nabytki”.

Mimo dość wyrównanego składu jest kilka wyróżniających się zawodniczek, których gra będzie miała kluczowe znaczenie dla wyników całego zespołu. To przede wszystkim Natalia Małaszewska (21 punktów w pierwszym meczu, w tym 12/13 celnych rzutów osobistych). Równie kluczową rolę Natalia odgrywała w kolejnych meczach. To zawodniczka najbardziej doświadczona i poza punktami liczy się też umiejętność i chęć przekazywania doświadczeń młodszym koleżankom. Druga bardzo ważna postać to Monika Maj. Znakomicie rozpoczęła spotkanie, miała dużo przechwytów, rzuciła 9 punktów i swoją energią napędzała drużynę. Ale potem było trochę gorzej, nie jestem pewien, ale chyba nie zdobyła żadnego punktu w drugiej połowie. W kolejnych meczach poziom był już równiejszy, ale też widać było, ze z czasem zaczynało brakować jej sił. Nietrudno zauważyć, ze wiele drużynie może dać Dominika Paczkowska, zwłaszcza kiedy zaczynają jej „wchodzić” rzuty z dystansu (w pierwszym meczu 0/6 za trzy, ale w ostatnim cztery celne „trójki”). W ogóle z rzutami z większej odległości mieliśmy duży problem. W pierwszym meczu mieliśmy tylko jedną celną „trójkę” (na 9 prób), także w tym elemencie wyraźnie przegraliśmy z rywalkami z Aleksandrowa Łódzkiego. Mam nadzieję, ze to przypadek i wyjątek, a nie ogólniejsza tendencja.

W drużynie mamy sporo zawodniczek bardzo młodych, które mogą coraz więcej dawać drużynie w miarę nabierania doświadczenia. Wspomniana już Dominika Baczkowska ma 21 lat, a mające momenty bardzo fajnej gry Iza Błajda (18 lat), Ania Kolad (19 lat) i Justyna Stankiewicz (20 lat) są jeszcze młodsze. Dodajmy do tego jeszcze 21-letnie Joasię Rudenko i Ingę Korczak (ta ostatnia w trakcie turnieju obchodziła urodziny – jeszcze raz wszystkiego najlepszego!).

W pierwszych dwóch meczach dość często przegrywaliśmy fizycznie walkę na tablicy. Cóż, nasz skład jest stosunkowo niski. Co prawda zdecydowana większość zawodniczek jest wyższych ode mnie, ale to akurat nie jest bardzo trudne. Przydałby się ktoś kto by wsparł pod koszem naszego Kapitana Kurczaka.

Z innych obserwacji:
• czegoś chyba brakowało w obronie, skoro w pierwszym meczu straciliśmy 87 punktów (a gdyby nie niezłe końcowe 2-3 minuty to mogłoby być jeszcze więcej). W kobiecej koszykówce to naprawdę sporo. 78 straconych punktów w drugim meczu to też więcej niż byśmy oczekiwali. Za dużo było rzutów przeciwniczek z zupełnie czystych pozycji.
• momenty fajnej gry miała Justyna Stankiewicz. Ale myślę, że powinna żywiej reagować na sytuacje na parkiecie. Używają krótkiego i prostego przykładu: skoro nie krzyczy, to faule na niej nie są odgwizdywane przez sędziów.
• Niewątpliwie dziewczyny potrzebują więcej czasu na zgranie. Nieporozumienia czy zagrania nie w tempo wynikały często chyba właśnie z tego, że znają się i trenują razem od niedawna. Kiedy będą się lepiej rozumiały na parkiecie gra powinna wyglądać lepiej i lepsze powinny być wyniki.
• Bardzo ważne, że – jak się wydaje – atmosfera w zespole jest bardzo dobra. To też powinno pomóc w osiąganiu coraz wyższego poziomu sportowego.
• Na koniec bardzo osobista i nie całkiem sportowa refleksja: gra to jedno, ale warkoczyki zaplatane przez Stonkę (najpierw Asi Rudenko, a potem Natalii) były olśniewające. Ręce same składały się do oklasków.

Mecze Polonii obserwował i skomentował: Profesor Ciekawski

Więcej o Alles Cup 2014:

Przygotowania do sezonu 2014/2015: Alles Cup 2014

Alles Cup 2014: Piąte miejsce Polonistek