Profesorskim okiem: Czarny weekend

Profesorskie oko nie widziało meczu w Olsztynie, więc nie było profesorskiej relacji pomeczowej. Znakomicie zastąpił mnie wtedy Student. Ale tym razem było inaczej – w ostatni weekend widziałem 3,5 meczu Polonii, w tym oba mecze naszych koszykarek. To nie był dobry weekend dla kibiców Polonii. W sobotę po słabej grze przegrali piłkarze. A w niedzielę porażki ponieśli kolejno: nasza druga drużyna w Siedlcach (II liga), koszykarze, a na koniec nasza pierwsze drużyna koszykarek z VBW Gdynia.

Poprzedni mecz we własnej hali (z AZS UMCS II) zaczęliśmy od 0:9, a potem był popis naszych koszykarek. Tym razem było odwrotnie – najpierw 4:0 dla nas, a potem przegrane wszystkie cztery kwarty. Choć tylko jedna (ta pierwsza) przegrana wyraźnie. To może lepiej zaczynać w ten sposób by dać się wyszumieć rywalkom, uśpić je, a dopiero potem im pokazać na co nas stać? To oczywiście nie całkiem poważna propozycja, ale obserwacja pokazująca, że koszykówka zmienną jest i trudno oceniać szanse zespołów po pierwszych kilku minutach.

No cóż, nie ma co udawać, że było dobrze, skoro mecz nam wyraźnie nie wyszedł. Więcej powiem, był chyba najgorszy w naszym wykonaniu w tym sezonie. I w tym widzę zalążek trudnego optymizmu – no bo skoro ten był najgorszy, to następne będą lepsze. To chyba logiczne, prawda?

Znów szwankowała skuteczność rzutów (ok. 30% za dwa punkty, tylko trzy „trójki” i to raczej w końcówce meczu, kiedy było już pozamiatane). To zresztą ogólniejszy problem, bo podobnie było w Siedlcach w meczu drugiej drużyny. Sporo strat, niektórych irytujących. Ale też bardzo dużo twardej walki, co doceniali kibice na trybunach.

Trybuny zasługują w relacji na oddzielny akapit. Widownia była całkiem spora – około 200-osobowa. Doping może nie idealny (zawsze da się poprawić, kibice też muszą trenować), ale dobry. Nawet bardzo dobry. I proszę zauważyć, że kibice nie odwrócili się od drużyny jak słabo szło i przeciwniczki wychodziły na dość wysokie prowadzenie. A po meczu dziękowali koszykarkom za walkę. Bo kibice Polonii nie są kibicami sukcesu. To nie znaczy, że nie lubią zwycięstw swojej drużyny. Bardzo lubią, powiem więcej – są cholernie pazerni na zwycięstwa. Ale (w większości) nie odwracają się od drużyny jeśli widzą walkę, zaangażowanie. A to wczoraj było widać. Cóż, przegrać każdemu się może zdarzyć. Byle z honorem, po walce. Więc i ja także przyłączam się do podziękowań za walkę. I cały czas wierzę w drużynę – będzie lepiej! Oby już w Płocku za tydzień.

Warto jeszcze wspomnieć o dwóch debiutach (organizacyjnych). Po pierwsze, mieliśmy Strefę Małego Kibica dla maluchów, które świetnie się bawiły. Planujemy ją także na następnych meczach, więc przekazujcie znajomym, że mogą przychodzić z dziećmi, a te nie będą się nudziły. Chcemy by nasze mecze były przyjazne dla rodzinnego wypoczynku. A wolontariuszom prowadzącym Strefę należą się gromkie słowa DZIĘ-KU-JE-MY. Po drugie, w przerwach zadebiutowała urocza Jaguarzyca – Beata. Trochę była nieśmiała (jaguary to zwierzęta długo przyzwyczajające się do większego towarzystwa), ale widać było, że jej się na meczu podobało.

Ponownie sprzedawaliśmy cegiełki na rzecz klubu. Tym razem zebraliśmy 430 zł. Bardzo dziękujemy. Ale wydaje mi się, że nie do wszystkich dotarło, że te cegiełki są – zwracajcie proszę na to uwagę znajomym, namawiajcie ich do zakupu. Gdyby kupił co drugi kibic obecny na trybunach to zebralibyśmy ok. 1000 zł. A to pomnożone przez liczbę meczów na naszej hali stanowi już różnicę w naszym budżecie.

Kolejny mecz w naszej hali – 9 listopada, z jedną z najsilniejszych drużyn naszej grupy – SMS Łomianki. Łatwo nie będzie. Ale kto powiedział, że ma być łatwo? Nie poddamy się bez walki, ani na boisku, ani na trybunach. Prawda? W międzyczasie – 2 listopada – gramy na wyjeździe w Płocku. Też łatwo nie będzie. Mon-Pol Płock wygrał jak dotychczas oba mecze u siebie (a przegrał wszystkie trzy na wyjeździe). Termin też niezbyt wygodny. Ale może udałoby się wesprzeć drużynę kibicowsko? Chętnych zapraszam do zgłaszania się do mnie.

Profesor Ciekawski