Uniwersytet Łódzki – Polonia: Niezłe tylko 25 minut

W hali Centrum Sportu Uniwersytetu Łódzkiego Polonistki toczyły wyrównany bój o ligowe punkty tylko do połowy trzeciej kwarty. Koszykarki Czarnych Koszul przegrały w meczu 4. kolejki drugiej ligi na wyjeździe z AZS UŁ.

Pod wieloma względami ten mecz przypominał niedzielną batalię z SKS 12. Początek był całkiem obiecujący. Polonistki, zagrzewane do boju przez grupkę kibiców z Warszawy, podjęły walkę. Znów wygrały jednym punktem pierwszą kwartę, znów do przerwy był remis. O dziwo (to odmiana po poprzednim sezonie, a nawet po poprzednim meczu) w pierwszej połowie zdominowaliśmy walkę pod tablicami. Pod koszem przeciwniczek w zbiórkach był niemal remis, ale pod naszym przewaga Polonii była miażdżąca (14:2). Próbujące agresywnie bronić rywalki miały sporo przechwytów, ale także sporo faulowały (aż 14 razy, przy naszych 8 faulach). W związku z tym rzucaliśmy dużo osobistych. W tym elemencie bezbłędna była dziś Kasia Dulnik, która w całym meczu trafiła (ze 100% skutecznością) 11 rzutów osobistych (w tym 8 w pierwszej połowie). Gdyby nie znów dość słaba skuteczność rzutowa to po pierwszej połowie mogliśmy zdecydowanie prowadzić.

Druga połowa wyglądała niestety zupełnie inaczej. Jeszcze w połowie trzeciej kwarty na tablicy był wynik remisowy (33:33). Ale potem nasza drużyna miała wielkie kłopoty ze zdobywaniem punktów, a przeciwniczki rzucały coraz lepiej. Drugie 5 minut trzeciej kwarty przegraliśmy 2:11 i widać było, że szanse na odwrócenie losów meczu maleją z każdą chwilą. W dodatku w drugiej połowie to zawodniczki Polonii dużo częściej faulowały, a Łodzianki nieźle rzucały osobiste. Pogorszyła się także nasza gra pod tablicami – pod naszym koszem zbiórki w 2 połowie wypadały mniej więcej na remis, ale pod koszem rywalek przegraliśmy w tym elemencie bardzo wyraźnie.

Trudno powiedzieć dlaczego znów o tyle gorzej wyglądała druga połowa od pierwszych dwudziestu minut. Nie wydaje się, żeby brakowało kondycji. A może trenerzy przeciwniczek po dwóch kwartach umieją znaleźć receptę na naszą grę i potrafią ją przekazać w przerwie swoim zawodniczkom? A może przyczyna jest jeszcze inna, ale sławny od zeszłego sezonu syndrom trzeciej kwarty powtarza się zbyt często, by mógł być tylko przypadkiem. Znów zawodziła skuteczność. Za 1 punkt trafiliśmy 76% rzutów, ale nawet ta – nieźle wyglądająca – statystyka jest trochę myląca. Zawyża ją 11 trafionych rzutów Kasi Dulnik. Gdyby je pominąć, to nasza skuteczność wynosiłaby 50%. Skuteczność za 2 to zaledwie 24%, a za 3 – 13%. Zabrakło dziś punktów Agnieszki Lichomskiej, która zdobyła tylko 2 punkty (oba z rzutów osobistych). Jak zwykle nie zabrakło natomiast ambicji i twardej walki naszych zawodniczek. Wiele udanych akcji w obronie pokazała Ania Kolasińska, niestety za tym elementem nie podążała skuteczność w ataku (celność rzutów z gry: 1/7). Najwięcej celnych rzutów z gry (4) miała Iza Błajda – przy skuteczności 31%. Na boisku pojawiła się cała meczowa jedenastka naszych zawodniczek i żadnej na pewno nie brakowało woli walki. Nie da się ukryć, że zabrakło trochę szczęścia, ale głównie jednak umiejętności. Trudno zwalać winę na kilka faktycznie dziwnych decyzji sędziów. Zapewne mylili się czasem w obie strony, ale natura kibica jest taka, że lepiej zapamiętuje te pomyłki, które krzywdzą jego drużynę.

Cóż, na kolejne zwycięstwo trzeba będzie jeszcze poczekać. Liczymy, że doczekamy się jeszcze w listopadzie. Póki co gospodynie dzisiejszego spotkania obejmują prowadzenie w tabeli drugiej ligi.

11.11.2015, 17:00, Łódź

2LK: AZS Uniwersytet Łódzki – SKK Polonia Warszawa 61:46 (14:15, 12:11, 18:9, 17:11)

Punkty dla Polonii: Dulnik – 16, Błajda – 10, Szpakowska – 6, Kolasińska (kpt.), Supeł – po 5, Lichomska, Kolad – po 2, Rudenko, Kasperska, Słomka, Korczak – bez punktów.