Iwona Gawryszewska: „Możemy obiecać, że będziemy walczyć o każdą piłkę”

kurczak 1
Zapis rozmowy z Iwoną Gawryszewską, kapitanem drużyny i najstarszą stażem zawodniczką SKK Polonii Warszawa.

– Jak nie wiadomo od czego zacząć, to może spróbujmy od początku. Skąd się wzięło Twoje zainteresowanie koszykówką? Czy może jakieś rodzinne tradycje?

W gimnazjum w Grodzisku Mazowieckim, do którego chodziłam, była drużyna koszykówki. Z racji z tego, że byłam wysoka trener zaproponował mi przyłączenie się do zespołu. Szybko spodobała mi się rywalizacja sportowa i zostałam w koszykówce na dłużej.

– A potem z Grodziska trafiłaś już do nas?

Po drodze było jeszcze sporo klubów. Kiedy zaczęłam studia w Warszawie grałam w La Basket, potem w drużynie Politechniki, potem jeden sezon w I lidze w AZS UW, a następna była już drużyna Basket Family, która potem przekształciła się w SKK Polonia.

– Jak doszło do tego, że znalazłaś się w Basket Family, a w konsekwencji w Polonii?

Trenerem drużyny seniorek został mój były trener z Politechniki i to on zaproponował mi grę w tym zespole. Był trenerem SKK Polonia przez pierwszy sezon, potem zespół przejęła Katarzyna Dulnik.

– Jesteś najstarszą stażem zawodniczką w naszym klubie. Jeśli dobrze liczę to grasz już u nas czwarty rok, a licząc z Basket Family to nawet piąty. Skoro zostałaś na dłużej to znaczy, że Ci się u nas spodobało. Co takiego było w zespole, że chciałaś zostać z nami na dłużej? Pamiętamy, że sporo koleżanek z zespołu odeszło w pewnym momencie, na przykład do Hutnika razem z poprzednim trenerem.

Jedną z rzeczy, która bardzo mi się podoba na Polonii to wsparcie ze strony kibiców. To bardzo miłe, że tak nas dopingują na meczach oraz angażują się w działalność klubu.

– Ty i Justyna Stankiewicz to jedyne zawodniczki, które grały w poprzednim sezonie, a w tym roku są w podstawowej „dwunastce” meczowej. Zmiany w składzie są zatem bardzo duże. Jak byś porównała poprzedni i obecny skład?

Jeśli chodzi o atmosferę to była znakomita i w poprzednim i w obecnym sezonie. Wydaje mi się, że teraz poważniej angażujemy się w treningi, których zresztą jest więcej niż wtedy kiedy grałyśmy w II lidze. W zeszłym roku to była zabawa i cieszyłyśmy się, że tak dobrze nam idzie, że wygrywamy tyle meczów. Teraz to już jest poważniejszy sport – skupiamy się na tym by nie tylko się bawić koszykówką, ale by były tego efekty.

– Jak myślisz skąd to się bierze, że już kolejny rok mamy taką dobrą atmosferę w zespole? Przecież nie zawsze, nie we wszystkich klubach tak jest. Czy to Wy jesteście takie fajne czy są jakieś inne rzeczy, które wspierają atmosferę?

Myślę, że to w dużym stopniu zasługa trenerki, tego jak dobiera skład i dba o to, żebyśmy się dobrze ze sobą czuły. Jeśli zaczynają się jakieś problemy – na przykład z podejściem do treningów – szybko reaguje. To bardzo pomaga w utrzymaniu atmosfery. Trenerka kocha koszykówkę i zależy jej na tym, żebyśmy czerpały jak najwięcej radości z tego, że gramy, jesteśmy razem i stanowimy zespół.

– Zapytam jako facet. Czy to, że trenerka jest kobietą to ma jakieś znaczenie? Poprzednio miałaś też trenerów mężczyzn. Czy to jest jakaś różnica?

Jest różnica. Z kobietą trenerem łatwiej się jest dogadać. Lepiej wyczuwa nasze nastroje, umie odpowiednio zareagować.

– Nie uciekniemy od tematu ostatniego meczu w Gdańsku. Dobra pierwsza połowa, wydawało się, że sytuacja jest pod kontrolą. A potem druga połowa i w efekcie porażka. Jak Ty – kapitan Drużyny  – z dzisiejszej perspektywy oceniasz ten mecz?

Statystyki pokazały, że pozwoliłyśmy przeciwniczkom zebrać zbyt dużo piłek w ataku, ponawiać akcje. A nam zabrakło trochę zespołowości, akcje nie były do końca przemyślane. Miałyśmy dużo strat. Jesteśmy nowym zespołem, dopiero się zgrywamy. Potrzebujemy jeszcze więcej czasu, żeby się dobrze rozumieć na boisku. Myślę, że w trakcie sezonu będzie coraz lepiej.

– To by mnie przekonywało gdyby ten problem było widać od początku meczu w Gdańsku. Ale on się ujawnił dopiero w drugiej połowie. No to jak?

W drugiej połowie przeciwniczki zaczęły lepiej trafiać i wtedy wkradła się w naszą grę nerwowość. Chciałyśmy szybko zdobyć punkty, zbyt szybko. A jak nie wychodziło to nerwy były coraz większe.

– Jesteśmy po pierwszej kolejce ligowej. Co patrząc dziś wydaje się realnym celem w tym sezonie?

Wydaje mi się, że nie jesteśmy jeszcze gotowe na zajęcie miejsca w ścisłej czołówce I ligi. Ale jak pokazał mecz w Gdańsku, możemy powalczyć z przeciwniczkami teoretycznie od nas silniejszymi. Przecież Politechnika Gdańska to zaplecze drużyny ekstraklasowej. Wierzę w to, że z zespołami ze środka stawki możemy nawiązać walkę i wygrywać.

– Następny mecz to AZS Uniwersytet Warszawski. Czyli znów jeden z faworytów ligi. A potem mecz w naszej hali z AZS UMCS II, czyli znów z zapleczem ekstraklasy (w dodatku w dniu naszego meczu ekstraklasa ma wolne, więc może się pojawić kilka zawodniczek ich pierwszego zespołu). Mamy się jako kibice przygotować na możliwość następnych porażek?

Skład AZS UW prawie nie zmienił się w porównaniu z poprzednim sezonem, są świetnie zgrane. Ale nie zakładamy porażki. W ostatniej kolejce AZS UW przegrał w Płocku, z drużyną teoretycznie słabszą. W dodatku w okresie przygotowawczym te dwie drużyny grały ze sobą sparing, który AZS UW wysoko wygrał. Skoro tak, to my też możemy je czymś zaskoczyć i wygrać.

– Grasz w naszej drużynie jako środkowa, ale w większości innych zespołów środkowe są wyższe. Nam przed sezonem wypadła z drużyny Agnieszka Wójcik (przy okazji – pozdrowienia dla Agnieszki i jej wspaniałego potomka), która miała bardzo dobre statystyki zebranych piłek. Czy to jest duży problem? Który może nam przeszkodzić w walce na tablicach?

Na pewno centymetrów może czasem brakować. Ale za zbiórki odpowiada cała drużyna, przy dobrym zastawieniu wszystkich zawodniczek oraz nie wpuszczaniu wysokich pod kosz powinnyśmy zbierać więcej piłek. Pod koszem wspomaga mnie Maja (Monika Maj), która jest silna fizycznie, może się przepchnąć. Ale faktem jest, że czasem przydałoby się te kilka centymetrów więcej.

– Czekają nas teraz dwa mecze w Warszawie – najpierw na Szturmowej, potem w naszej hali. Będzie więc okazja do zetknięcia się z szerszą grupą kibiców Polonii. Co jako kapitan drużyny chciałabyś powiedzieć kibicom przed tymi meczami?

Bardzo liczymy na wsparcie kibiców. Atmosfera na meczach jest bardzo ważna. My możemy obiecać, że będziemy walczyć o każdą piłkę i postaramy się wygrać te bardzo trudne mecze.

– A czy jak gracie to słyszycie doping z trybun czy jesteście tak skoncentrowane na grze, że nie słyszycie co się dzieje wokół?

Jeśli chodzi o mnie to gdy jestem na boisku to słyszę, że w hali jest głośno, ale faktycznie koncentruję się głównie na grze. Ale gdy siadam na ławce, żeby odpocząć to wtedy wyraźniej do mnie dociera, że jest doping, że kibice nas wspierają i wierzą w naszą drużynę. Wtedy łatwiej jest zebrać siły i wrócić na boisko podwójnie zmotywowaną.

– Dziękuję zatem za rozmowę i obiecuję, ze nadal będziemy się starali Was wspomagać.

Rozmawiał Profesor Ciekawski