Profesorskim okiem: Czarna niedziela

Poprzednią relację zatytułowałem „czarny weekend”, ponieważ swoje mecze przegrały wtedy nasze koszykarki w I lidze, nasza drużyna rezerw, a także koszykarze i piłkarze (nożni). W ostatnią niedzielę mieliśmy znów „czarny dzień”, ale jakże inne nastroje wśród kibiców on wzbudził i jakże inny odcień czerni mam tym razem na myśli! Wprawdzie koszykarze MKS Polonia znów przegrali (niestety) – tym razem z ŁKS w Łodzi. Ale nasze koszykarki po raz pierwszy wygrały na wyjeździe! Z Mon-Polem Płock, który jak dotychczas wszystkie mecze we własnej hali w tym sezonie wygrywał! A więc czarna niedziela, ale nie z powodu czarnej rozpaczy, ale dlatego, że w ten dzień triumfowały Czarne Koszule.

A więc wygrały mecz w Płocku. I to jak wygrały! Na początku trzeciej kwarty Polonia prowadziła już 15 punktami. Potem nasze zawodniczki prawie dały się dojść (przewaga spadła do dwóch punktów). Ale potem znów zrobiło się bezpieczne +8 na 2,5 minuty do końca meczu. Już byśmy zapomnieli, ze nasze zawodniczki uwielbiają dramatyczne końcówki (kto nie pamięta niech sprawdzi wyniki w poprzednim sezonie). Jednak dziewczyny umiały docenić, że na mecz wyjazdowy wybrało się ponad tuzin fanatycznych kibiców z Warszawy i postanowiły zafundować im porządną porcję sportowych emocji. W rezultacie losy meczu ważyły się do ostatniej sekundy. Na 6 sekund przed końcem meczu trener drużyny z Płocka wziął czas i nasze rywalki wznawiały grę na naszej połowie. Gdyby trafiły „za 3” byłaby dogrywka. Dziewczyny, doceniam Wasze starania o dramaturgię, ale na przyszłość miejcie litość! Ja mam już swoje lata i słabe serce! A tak poza tym, to wszystkim naszym zawodniczkom i trenerce należą się wielkie podziękowania za walkę o każdą piłkę, za emocje i za zwycięstwo.

Dodam jeszcze, że gratulacje należą się każdej dziewczynie z osobna. Natalii, która rzuciła 28 punktów (wiecie, że ma ich już ponad 100 w tym sezonie? konkretnie 114), w trudnych momentach meczu przeprowadzając ryzykowne, ale często udane indywidualne akcje. Paczi dołożyła swoje trzy „trójki”. Maja dorzuciła kolejne 13 punktów, a po meczu tłumaczyła, że czuła się trochę chora i stąd nie najlepsza gra w jej wykonaniu (no to niech się boją rywalki jak będziesz całkiem zdrowa!). Bardzo udany debiut w drużynie zaliczyła nasza nowa środkowa – Ania Cwyl. 5 zbiórek i 2 punkty to bardzo przyzwoity wynik jak na pierwszy mecz. Kilka bardzo ważnych piłek wywalczył Kurczak. Walecznością jak zwykle imponowała Ania Kolasińska. Jednak moje specjalne gratulacje tym razem przekazuję Izie. Najlepszy mecz w tym sezonie! Ale głęboko wierzę, że to początek serii – że już wkrótce ten w Płocku przestanie być tym najlepszym, bo przyjdą kolejne równie dobre, albo nawet lepsze. Iza, z wielką radością patrzę na Twoje koszykarskie postępy w tym sezonie i oby tak dalej!

Patrząc na statystyki meczowe widać kilka rzeczy, które wyszły nam zdecydowanie lepiej niż w poprzednich meczach. Rzuciliśmy aż 7 „trójek” i to był jeden z elementów, który zadecydował o zwycięstwie. Procent celnych rzutów za dwa wzrósł do przyzwoitego poziomu powyżej 40%. Ale skoro po przegranych starałem się chwalić, to po wygranym meczu mogę też troszkę ponarzekać. 58% celności z rzutów osobistych to nie jest satysfakcjonujący rezultat. Kilka więcej trafionych „za 1” i obyłoby się bez nerwowej końcówki. Chyba, że to właśnie o to chodziło, by takim prostym sposobem zapewnić kibicom większą dawkę emocji? Kilka strat naszej drużyny było irytujących, bo wynikały nie z dobrej postawy przeciwniczek, a z jakiegoś braku koncentracji z naszej strony. Nasze zawodniczki miewały wyraźne kłopoty z radzeniem sobie przy podwajaniu przez przeciwniczki. Słowem jest nad czym dalej pracować, ale dziś skoncentrujmy się na cieszeniu się z wygranej. Super, że mogliśmy się cieszyć razem – to znaczy drużyna i kibice. Wspólny obiad w drodze powrotnej po zwycięstwie smakował wyśmienicie, mimo że właściwie nie byłem głodny. Ale jak mógł nie smakować skoro siedziałem obok przeuroczej kapitan naszej drużyny, a naprzeciwko miałem roześmiane twarze naszych walecznych rezerwowych – Asi i Pauliny, a wokół inne zawodniczki, trenerkę i bardzo zadowolonych kibiców?

Tabela naszej grupy bardzo się po szóstej kolejce spłaszczyła. Nie ma już drużyny bez porażki, bo Olsztynianki przegrały z AZS UW (ciekawe, że zaważyła na tym wyniku jedna – trzecia – kwarta; wszystkie pozostałe KKS Olsztyn wygrał). Aż cztery drużyny mają na koncie dwa zwycięstwa, a więc tak jak my. Różnica między czwartą i dziesiątą pozycją w tabeli to zaledwie dwa zwycięstwa. A zatem po sześciu kolejkach, w odróżnieniu od grupy B gdzie czołówka i grupa outsiderów są znacznie bardziej wyraźne, bardzo trudno prognozować jaki będzie kształt końcowej tabeli. Ja wierzę, że stopniowo w górę przesuwać się będzie SKK Polonia.

Profesor Ciekawski