Profesorskim okiem: Za dużo trzecich kwart

Nie da się ukryć, że ostatni mecz pierwszej fazy rozgrywek się nam nie udał. W kilku kolejnych meczach naszym problemem była trzecia kwarta. Tym razem, kiedy na ok. 3 punkty przed końcem drugiej kwarty mieliśmy na koncie tylko 2 zdobyte punkty byłem przekonany, że druga i trzecia kwarta zamieniła się nam kolejnością. Ale patrząc z perspektywy całego meczu widzę, że tym razem tych trzecich kwart było po prostu więcej.

Od samego początku nasze zawodniczki nawiązały walkę z przeciwniczkami. Pierwsza kwarta była bardzo zacięta. Dość krótko (wg statystyków zaledwie 13 sek.) nawet prowadziliśmy: 17:15. Następnie dość długo utrzymywał się remis 19:19. Ale potem, nie da się ukryć, gospodynie zaczęły dominować. Ta fizyczna dominacja była szczególnie widoczna pod tablicami. Okiem bezpośredniego obserwatora nawet bardziej niż by to wynikało ze statystyk (53:38 dla AZS w zbiórkach). Dobitną ilustracją może być fakt, że aż cztery razy zdarzyła się sytuacja, w której zawodniczka AZS niecelnie wykonała rzut wolny, po którym nastąpiła zbiórka naszych przeciwniczek i ponowienie akcji.

Nie znaczy to, że o postawie naszych dziewczyn nie da się powiedzieć nic dobrego. A więc jakie były pozytywne elementy? Po pierwsze walka. I te pierwsze 8-8,5 minuty pierwszej kwarty wyglądały naprawdę nieźle i dawały nadzieję na dobry końcowy rezultat. Po drugie, bardzo ładne pojedyncze akcje (szkoda, że stosunkowo nieliczne). Kilka asyst w wykonaniu Natalii było znów niezwykle urodziwych. Ale nie tylko jej, także kilka innych w wykonaniu pozostałych zawodniczek. Wbrew temu co sugeruje wynik nasze zawodniczki starały się twardo walczyć w obronie. O czym świadczy choćby wielokrotne (nie liczyłem, ale było takich przypadków co najmniej 5) przekroczenie przez Gdańszczanki czasu 24 sek. na rozegranie akcji. Ale nie ma co ukrywać, miejscowe były wczoraj zdecydowanie lepsze i trzeba to z honorem uznać, gratulując im bardzo cennego dla nich zwycięstwa.

Mniej niż zwykle zbiórek zanotowały przede wszystkim Natalia i Maja. W tym elemencie najlepsza była tym razem Iza Błajda – 7. Warto zwrócić uwagę na naszą rezerwową – Anie Cwyl. Grała 16 minut drugiej połowy, zdobyła 6 punktów, miała 3 zbiórki. Niej jest to typ zawodniczki, która może odmienić losy spotkania na poziomie 1. Ligi, ale wczoraj napracowała się solidnie i miała wkład w to, że wynik nie był jeszcze słabszy. W 4. kwarcie kontuzji kolana uległa Sylwia Machowicz, której szczególnie warto podziękować za walkę w meczu. Wyrażamy nadzieję, że to nic poważnego i że Mała wesprze nas już w kolejnym meczu.

Podziękowania dla zawodniczek (wraz z ich trenerką) należą się nie tyle za wczorajszy mecz (choć zawsze na uznanie zasługuje walka, nawet jak jej rezultatem jest wysoka przegrana) co za emocje i wysiłek włożony w całą pierwszą fazę rozgrywek. Sześć zwycięstw i siódme miejsce w tabeli grupy A to naprawdę niezły wynik dla beniaminka. W dodatku drużyny powstałej niemal w ostatniej chwili przed rozgrywkami i zgrywającej się w pierwszych meczach. Gorzej nam szło na wyjazdach – tylko jedno zwycięstwo w Płocku. Po najkrótszej podróży, może tu jest klucz do poprawy wyników? Warto pomyśleć. Ale we własnej hali byliśmy groźni – odnieśliśmy pięć zwycięstw w dziewięciu meczach. Dodajmy do tego porażkę jednym punktem z AZS UW po dogrywce – to też był bardzo dobry mecz i dobry wynik. Tylko z Łomiankami, AZS Politechniką Gdańską i VBW Gdynia poszło nam gorzej.

Podziękowania należą się także dla kibiców, którzy w meczach na Konwiktorskiej stwarzali niepowtarzalną atmosferę, przy której dziewczynom grało się lepiej. Trzeba dodać, że kibice byli aktywni także na wyjazdach. W większości meczów wyjazdowych obecność kibiców Polonii była skromna, nieomal symboliczna, bo kilkuosobowa. Ale w Płocku i wczoraj w Gdańsku byliśmy większą grupą. Zwłaszcza do Gdańska kibiców Polonii udało się tylu, że nawet Państwowa Komisja Wyborcza nie umiałaby ich policzyć. Więc ja tym bardziej nie umiałem i nie podam dokładnej liczby. W każdym razie było ich więcej niż kibiców drużyny miejscowych (pozostających zresztą na ogół w trakcie meczu w milczeniu).

A na koniec był długi powrót w ulewie i huraganowym wietrze. Powrót pod znakiem przygód, z naciskiem na liczbę mnogą.

Do zobaczenia na meczach drugiej fazy.

10.01.2015, 13:00

AZS Uniwersytet Gdański – SKK Polonia Warszawa 89:60 (27:21, 20:12, 19:13, 23:14)

Punkty dla Polonii: Małaszewska – 17 (7 asyst), Paczkowska – 17, Maj – 9, Cwyl – 6, Błajda – 4 (7 zbiórek), Kolasińska – 4, Gawryszewska – 3.

Profesor Ciekawski