Profesorskim okiem: Pozytywne myślenie po Jeleniej Górze

Obyś żył w ciekawych czasach – mówi stare chińskie przekleństwo. No to żyjemy w ciekawych czasach. Wystarczy spojrzeć do ligowej tabeli grupy D pierwszej ligi koszykówki kobiet. Na cztery kolejki przed końcem rozgrywek drugie i dziewiąte miejsce dzielą zaledwie trzy punkty. Przedostatnie miejsce zajmuje AZS UMCS II z zaległym meczem u siebie, który będzie rozegrany dopiero 16 marca. Mają więc w zanadrzu strzelbę, która może wypalić tuż przed ostatnim aktem. Zatem aż 8 drużyn 10-drużynowej grupy nadal walczy o uchronienie się przed spadkiem do drugiej ligi. A nasza drużyna znajduje się w samym środku tego kotła. Przyznam, że wolałbym żyć w mniej ciekawych czasach i po zapewnieniu bezpiecznego miejsca tabeli z lekkim znudzeniem oczekiwać na koniec rozgrywek, z nostalgią wspominając w promieniach wczesnowiosennego słońca dramatyczne mecze wcześniejszych faz sezonu.

Oczywiście zdawaliśmy sobie z tego wszystkiego sprawę jadąc do Jeleniej Góry i dlatego uważaliśmy, że czeka nas bardzo ważny mecz. Jak się skończyło wiemy z różnych relacji – ponowną porażką z drużyną Karkonoszy. Pierwsza kwarta była chyba najbardziej interesująca dla postronnego obserwatora – 8 remisów, kilkukrotna zmiana prowadzenia, które nigdy nie było wyższe niż 4 punkty (dla nas!). Druga i trzecia kwarta to powoli, ale systematycznie, rosnąca przewaga drużyny gospodyń. Po 12 minutach gry przewaga po raz pierwszy wynosiła 10 punktów (31:21). Na koniec była wygrana minimalnie czwarta kwarta (choć kiedy przewaga spadła z 20 do 10 punktów – 65:75, potem jeszcze 67:77 – wydawało się, że jest jeszcze szansa na udaną końcówkę). Do okoliczności jak do tego wszystkiego doszło wrócę jeszcze później. Lubiana przeze mnie przed laty piosenka mówiła, że „wystarczy odrobina nadziei, pozytywne myślenie wszystko odmieni” (Jafia Namuel – „Pozytywne Myślenie”). Chyba więc najwyższa pora na pozytywne myślenie. Zamiast martwić się porażką spróbujmy poszukać pozytywnych punktów. Z czego możemy być zadowoleni? Trochę tego jest, udało mi się zebrać cały dekalog pozytywnych myśli.

1. Kolejny bardzo udany mecz Mai Maj. 27 punktów, 10/11 z osobistych, do tego 14 zbiórek, 40 minut na parkiecie. W 6 meczach II fazie rozgrywek Maja rzuciła już dla nas 133 punkty (średnia ponad 22 punkty na mecz! Najwięcej w naszej drużynie), a w całym sezonie 374. Maja, mamy nadzieję, że ta dobra forma utrzyma się do końca sezonu (a w przyszłym niech będzie jeszcze lepsza).

2. Drugi, kolejny mecz z dwucyfrową zdobyczą punktową „Kurczaka”. W dodatku po raz drugi w sezonie double-double naszej ulubionej Pani Kapitan (10 punktów i 12 zbiórek). Pierwszy mecz z double-double to spotkanie z AZS Uniwersytetem Gdańskim w Warszawie, ale wtedy było „łatwiej”, bo była dogrywka, więc było 5 minut więcej na poprawę statystyk meczowych.

3. Chyba najlepszy mecz sezonu Ani Kolad. 8 punktów to jedna trzecia dorobku punktowego całego dotychczasowego sezonu. (I to w trakcie 16 minut spędzonych na parkiecie, ciekawe czy w 40 minut zdobyłaby 20 punktów?). Do tego cztery zbiórki i naprawdę niezła gra (choć brakowało jeszcze lepszej skuteczności rzutów za 2 punkty). Myślę, że w następnym sezonie możemy mieć jeszcze dużo radości z gry Ani.

4. 12 punktów Natalii Małaszewskiej w połowie meczu to też bardzo dobry wynik. (Drugiej połowy praktycznie nie było, o czym dalej).

5. Jak zwykle – walka do końca. Dziewczyny nie załamały się kiedy przewaga rywalek sięgnęła 22 punktów (42:64), a na ławce za 5 przewinień siedziały już dwie zawodniczki z naszej pierwszej piątki.

6. W meczu zagrała cała dziesiątka zawodniczek, które pojechały do Jeleniej Góry i to każda grała minimum 5 minut. Punktowało aż 7 zawodniczek.

7. Bardzo sympatyczne przywitanie przez spikera zawodów Kasi Dulnik i Natalii Małaszewskiej. (Spiker mówił jeszcze kilka dziwnych rzeczy, ale litościwie pominę je w niniejszym felietonie. Zgodnie z przyjętą tu regułą poprzestańmy na uwagach pozytywnych).

8. „Jesteśmy zawsze tam…” – reprezentacja kibiców SKK Polonia nie była tym razem wielka, nie pozwalała na prowadzenie zorganizowanego dopingu, ale zera wyjazdowego nie ma (i chyba nie było ani razu w tym sezonie).

9. Dla mnie osobiście wyjazd na mecz miał bardzo udaną otoczkę narciarsko-towarzyską kilku dni przed meczem spędzonych w Karkonoszach i Górach Izerskich.

10. Natalia nie walnęła, ani nie zwymyślała sędziego (więcej nawet, żadnego z dwóch sędziów). A mogła to zrobić.

No właśnie… ten ostatni punkt. Ja wiem, że kibic nigdy nie jest obiektywny, emocje przesłaniają ostrość i obiektywizm spojrzenia, nie zawsze znam wystarczająco przepisy i nie zawsze jestem wystarczająco bystry by wszystko dokładnie dojrzeć. Dlatego o pracy sędziów staram się nie wypowiadać. Bo boję się, że będę niesprawiedliwy, a poza tym sędziowie to niezależna od nas „okoliczność przyrody” – jak na przykład niekorzystny lub korzystny wiatr w skokach narciarskich. Ale mając to wszystko na uwadze nadal twierdzę, że sędziowie… jakby to powiedzieć ostrożnie… no nie byli naszymi sprzymierzeńcami. Nie chcę zwalać na nich winy za przegraną, to byłoby zbyt łatwe i zbyt proste. Nasze dziewczyny popełniały błędy, w kilku (kilkunastu?) sytuacjach mogły się zachować lepiej. A gospodynie rozegrały niezły mecz (mi najbardziej podobała się Agata Krygowska. Zresztą w obu meczach naszych drużyn). Potrafię przyznać, że były obiektywnie lepsze niż nasza drużyna. Ale na pewno sędziowie przyczynili się do tego, że było nam trudniej. Po 3,5 minutach pierwszej kwarty mieliśmy na koncie 4 faule. Po pierwszej połowie prowadziliśmy w faulach 14:8, po 3 kwartach 22:15. I niektóre gwizdki (ale również brak niektórych innych) były mocno kontrowersyjne. Rzadko się zdarza by za 5 przewinień dwie zawodniczki spadały już w trzeciej kwarcie. A tu się tak stało – Natalia musiała opuścić boisko w 24 minucie, a Sylwia Machowicz w 27 minucie meczu. Co ciekawe – od tego momentu gwizdanie jakby się zmieniło. W czwartej kwarcie to rywalkom odgwizdano znacznie więcej fauli niż nam. Tylko co z tego?

A teraz? A teraz czekają nas jeszcze cztery mecze, w tym aż trzy w hali przy Konwiktorskiej 6. Każdy z nich będzie miał niezwykłą wagę dla końcowego kształtu tabeli Grupy D i dla tego jak będziemy wspominać ten sezon. Świetnie byłoby kolejny krok ku dobrym wspomnieniom wykonać już w najbliższą niedzielę w meczu z Liderem Swarzędz. Kibice – dziewczyny potrzebują wsparcia z trybun jak zawsze. I jak jeszcze nigdy wcześniej zarazem! To co – bijemy rekord decybeli?

22.02.2015, 16:00

MKS MOS Karkonosze Jelenia Góra – SKK Polonia Warszawa 82:67 (22:19, 21:16, 25:16, 14:16)

Punkty dla Polonii: Maja Maj – 27 (14 zbiórek), Natalia Małaszewska – 12, Iwona Gawryszewska – 10 (11 zbiórek), Ania Kolad – 8 (2×3), Ania Kolasińska – 4, Sylwia Machowicz – 4, Iza Błajda – 2. W meczu zagrały także Ania Cwyl, Karolina Zduniak i Magda Kulińska.