Polonia Warszawa – Huragan Wołomin: Wygrany pojedynek na trójki

Dziewczyny chyba wzięły sobie do serca tytuł relacji z poprzedniego meczu (o tym, że ważne jest jak się kończy, a nie jak zaczyna), bo końcówka meczu była znów piorunująca. Czwartą kwartę Polonia wygrała 24:9. Pomyśleć, że jeszcze niedawno skarżyłem się, że dobrze wychodzą nam pierwsze połowy, a potem wyraźnie brakuje sił w końcówkach. Dodajmy, że był to trzeci mecz naszej drużyny w ciągu ostatniego tygodnia, zaledwie trzy dni temu odbył się wyczerpujący bój z SKS-12. Można więc było obawiać się o ubytek sił.

Ale zanim doszło do końcówki mecz rozpoczął się od szalonej pierwszej kwarty. Wynik 28:30 przypominał rezultaty znane z NBA. Przyczyna leżała nie tyle w słabej obronie obu drużyn (no może trochę) co w rewelacyjnej dyspozycji rzutowej. Huragan Wołomin przypuścił huraganowy atak „trójkowy” – tylko w pierwszej kwarcie dziewczyny z Wołomina trafiły „za 3” aż sześć razy. Mając w tym elemencie gry skuteczność niebezpiecznie zbliżającą się do 100%. Polonia odpowiedziała „tylko” trzema trójkami. Na szczęście dla nas potem skuteczność drużyny gości zdecydowanie spadła. W kolejnych trzech kwartach dołożyły już tylko dwie trójki. W drugiej połowie młode zawodniczki z Wołomina były już chyba mocno zmęczone, bo bardzo spadła im skuteczność wszystkich rzutów, także tych „za 1”. Natomiast nasze zawodniczki dokładały „trójki” w każdej kolejnej kwarcie, i to w każdej w liczbie mnogiej. W sumie rzuciły ich 10 w całym meczu, osiągając rzadką skuteczność w tym elemencie (48%). Jeśli dołożymy celne rzuty Huraganu dochodzimy do 18 celnych trójek w jednym meczu. To się nie zdarza na co dzień. W ogóle skuteczność rzutowa naszych zawodniczek była dziś dużo lepsza niż w meczu z SKS. Nareszcie dobrze wypadły rzuty osobiste (75%, ufff, nareszcie!), 36% za dwa punkty też wygląda bardzo przyzwoicie (choć w szalonej pierwszej kwarcie było to 60%).

Mecz bardzo długo był równy, prowadzenie zmieniało się w pierwszej połowie aż dziesięciokrotnie. Pierwszy raz przewagę przekraczającą pięć punktów którykolwiek zespół uzyskał dopiero po kilku minutach trzeciej kwarty. Ale od tego czasu przewaga Polonii systematycznie rosła. Po trzech kwartach wynosiła 9 punktów i było widać, że szanse na zwycięstwo są już bardzo wysokie. A ostatnia część gry to popis naszych zawodniczek. Zwłaszcza Agnieszki Lichomskiej (7 punktów w czwartej kwarcie), Kasi Dulnik (6 punktów w tym okresie) i Olivki Olesiewicz (dołożyła jeszcze 4).

Według profesorskiego oka na szczególne wyróżnienie zasłużyły dziś obie nasze Agnieszki. Świetny mecz Agnieszki Lichomskiej widoczny jest w samych statystykach punktowych. 25 punktów, z tego 12 rzutami za trzy, robi wrażenie. A dodajmy do tego 5 przechwytów i 3 zbiórki. Ale świetnie wypadła też Agnieszka Wójcik. Samo 7 punktów może nie robi wielkiego wrażenia (choć więcej w tym sezonie zdobyła tylko w Siedlcach, ale tamten mecz był dużo łatwiejszy, a nasze zawodniczki rzuciły ponad 100 punktów). Tylko same punkty to nie wszystko. Bardzo dobra była dzisiejsza skuteczność rzutów Agnieszki (43%). Dodajmy do tego 3 przechwyty, 5 bloków (!!) i 7 zbiórek. Statystyki byłyby zapewne jeszcze lepsze gdyby nie lekka (mam nadzieję, że lekka!) kontuzja, która sprawiła, ze w ostatniej kwarcie Agnieszka już nie grała. Synek młodej mamusi mógł być dziś dumny!

Warto jeszcze podkreślić, że grała dzisiaj cała dwunastka Polonistek. I każda z zawodniczek grała sporo. Już do 16 minuty meczu na parkiecie pojawiła się każda z nich. Aż 9 z nich zdobywało punkty, a te które nic nie rzuciły dołożyły przechwyty (Ania Kolad 3), zbiórki (Aneta Supeł 2) i w ogóle przyczyniły się do dzisiejszego zwycięstwa.

Przykrym momentem była dzisiaj kontuzja Izy Błajdy. Oby to było tylko lekkie skręcenie kostki. Ale ja bym wolał dmuchać na zimne, oszczędzać teraz tę nogę. Bo Iza ostatnio była w bardzo dobrej formie i byłoby bardzo szkoda stracić ją na dłużej (w ogóle byłoby szkoda, nie tylko dlatego, że dobrze gra).
Brawa po dzisiejszym meczu należą się też młodziutkim dziewczynom z Wołomina (kilka z nich to rocznik 2000!). Najwięcej punktów zdobyły dla nich dwie dwudziestolatki (rówieśniczki Izy): Natalia Panufnik (18) i Ania Pawłowska (16). Zadanie trochę ułatwił nam fakt, ze nie przyjechała dziś Karolina Poboży, która miała w tym tygodniu kilka wyczerpujących meczów w reprezentacji Mazowsza juniorek.

Kibice Polonii śpiewali dziś, że „do pierwszej ligi jeden krok”. Ja bym był z tym śpiewaniem na razie ostrożny. Jak dobrze liczę to nawet po tym meczu zostało nam jeszcze 7 kroków. Po pierwsze trzeba awansować do turnieju półfinałowego, a zatem wygrać za tydzień z Sokołowem. Łatwo powiedzieć, a mecz może być bardzo trudny. W każdym razie koncentrację trzeba zachować. Ale i to może nie wystarczyć. Drużyna SKS-12 ma na razie tyle samo porażek co Polonia, a bilans bezpośrednich meczów lepszy (na K6 przegraliśmy 15 punktami, a w miniona środę na wyjeździe wygraliśmy tylko +8). SKS-owi zostały jeszcze trzy mecze. Wszystkie na wyjeździe i wszystkie dość trudne. W Łodzi z AZS Uniwersytet Łódzki, w Wołominie z Huraganem i w Sokołowie Podlaskim. Żeby Polonia zajęła drugie miejsce, SKS musi przegrać co najmniej jeden z tych meczów. Prawdopodobne (zwłaszcza w Łodzi), ale wcale nie takie pewne.

Jakby nie było, druga runda jest na razie bardzo udana w wykonaniu naszych zawodniczek. W pierwszej rundzie bilans to 4 zwycięstwa i 3 porażki. W drugiej mamy już na koncie 5 zwycięstw i tylko 1 porażkę. Za tydzień z Sokołowem trzeba dołożyć szóste zwycięstwo w rundzie.

SKK Polonia – Huragan Wołomin 87:61 (28:30, 18L11, 17:11, 24:0)
Punkty dla Polonii: Agnieszka Lichomska 25 (4×3), Kasia Dulnik 18 (1×3), Iza Błajda 13 (3×3), Olivka Olesiewicz 11 (1×3), Agnieszka Wójcik 7, Iwona Gawryszewska 4, Asia Rudenko 4, Patrycja Szpakowska 3 (1×3), Isia Korczak 2. Grały także Ania Kolasińska, Ania Kolad i Aneta Supeł.