MKK Sokołów Podlaski – Polonia Warszawa: Świąteczne zwycięstwo

Sokołów Podlaski to idealne miejsce na wyjazd kibicowski. Na tyle daleko, żeby poczuć magię wyjazdu, a na tyle blisko, żeby się nie zmęczyć. Do tego jeszcze piękny, wyjątkowo ciepły, grudniowy wieczór. Piękny, zbliżający się już do pełni, księżyc na niemal bezchmurnym niebie. Boczne, pustawe drogi (za wyjątkiem tych w bezpośredniej bliskości Warszawy). I atmosfera zbliżających się Świąt. Nic dziwnego, że na ten mecz wybrała się spora grupa kibiców Polonii. Niektórym te uroki podróżowania spodobały się tak bardzo, że na mecz dotarli mocno spóźnieni. Ale jednak na czas, by świętować zwycięstwo odniesione na zakończenie pierwszej rundy rozgrywek. Przyszkolna hala w Sokołowie nie jest wielka, ale jakoś pomieściła grupę kibiców Polonii i grupkę sympatyków miejscowych.

Zanim wypowiem się na temat gry naszych dziewczyn, mam ochotę pochwalić przeciwniczki. Zespół z Sokołowa to bardzo utalentowane juniorki, w znacznej części mające po 15 lub 16 lat. Grały bardzo dynamicznie, ambitnie walcząc o każdą piłkę nawet wtedy, kiedy było dość oczywiste, że nie ma szans na końcowe zwycięstwo. W dodatku wyjątkowo żywiołowo na wydarzenia na boisku reagowała ich ławka rezerwowych, głośno dopingując koleżanki. Wysoko wygrana przez Sokołowianki czwarta kwarta nie była podarowanym im prezentem. Ciężko zapracowały, wyszarpały to (choćby i nawet cząstkowe) zwycięstwo. Patrząc na koszykarki z Sokołowa z pewnym optymizmem można myśleć o przyszłości żeńskiego basketu w Polsce.

Ale nim doszło do tej ostatniej kwarty, w poprzednich trzech dominowały nasze zawodniczki. Choć nie był to mecz-spacerek. Musiały się sporo nabiegać by zwyciężyć. Mecz w wielu fragmentach mógł się podobać. Dawno nie widziałem tak licznych udanych akcji zespołowych Polonistek. Z podkreśleniem słowa zespołowych, a więc nie skuteczne akcje indywidualne, ale pomysłowe i efektowne zagrywki wyprowadzające na czystą pozycję ostateczną egzekutorkę. Przy niektórych asystach naprawdę ręce składały się do oklasków. „Tak gra nasza Polonia”. Oby jak najczęściej. W pierwszej połowie bardzo widowiskowo i skutecznie zagrała Iza Błajda – rzuciła w tym fragmencie meczu 8 punktów (niestety nie poprawiła już tego dorobku po przerwie). Kilka zagrań Kasi Dulnik (grała głównie w pierwszej i w trzeciej kwarcie) to był koszykarski uniwersytet. Miłą odmianą po poprzednim meczu była 100% skuteczność rzutów osobistych (trafione 14/14 rzutów!). 44% celności za rzutów „za 2” to też bardzo ładny wynik (w drugiej połowie ta skuteczność spadła do 40%). Zabrakło może tylko wstrzelenia się przy rzutach z dalszego dystansu (w całym meczu tylko jedna „trójka” z naszej strony – autorstwa Kasi Dulnik).

Po meczu tradycyjna rakieta prowadzona przez Kurczaka, a potem życzenia składane przez kibiców zawodniczkom (i wzajemnie). Kto się nie wybrał – ma czego żałować.

MKK Sokołów Podlaski – SKK Polonia 54:67 (14:23, 5:14, 11:20, 24:10)
Punkty dla Polonii: K. Dulnik 15 pkt., I. Gawryszewska 10 pkt., O. Olesiewicz 10 pkt., I. Błajda 8 pkt., A. Supeł 8 pkt., I. Korczak 6 pkt., A. Kolad 4 pkt., W. Zaworska 4 pkt., J. Rudenko 2 pkt. Grała jeszcze K. Zduniak (bez punktów, ale kilka bardzo ładnych asyst).